DSC_0584

chińskie karmelki

Na początku muszę wyjaśnić swoją nieobecność – cały tydzień szykuję się do jutrzejszej kolacji, którą przygotujemy razem z moją Mamą dla znajomych. Wybór gości był jednoznaczny – przygotuj w końcu coś chińskiego! Z setek dań wybrałyśmy kilka, które naszym zdaniem będą łatwe do przyrządzenia (nie chcemy przecież spędzić całego przyjęcia w kuchni!), a jednocześnie będą autentycznymi daniami z Państwa Środka. O ile nie miałyśmy zbyt dużego problemu z wyborem przystawek i dań głównych, o których opowiem Wam innym razem, o tyle bardzo problematyczny okazał się deser. Chińczycy nie jedzą deserów, tak jak my, na koniec posiłku… w zasadzie prawie w ogóle ich nie jedzą. Najbardziej popularnymi słodyczami są różnego rodzaju owoce, ale gdzie ja dostanę dojrzały owoc smoka lub świeże liczi? Zaczęłam więc szukać w pamięci, jakich słodyczy miałam okazję kosztować podczas mojego pobytu w Chinach. Pierwszym co przyszło mi do głowy, zaraz po wszystkich amerykańskich ciastkach i ciasteczkach, była galaretka z zielonej herbaty, którą jadłam kiedyś w Hongkongu. Chwilę później przypomniałam sobie jednak jedną z ulic Xian, którą w naszej nomenklaturze nazwalibyśmy zapewne „ulicą food trucków”. Jadłam tam jeden z najlepszych, a jednocześnie najprostszych deserów – orzechy ziemne zalane karmelem z dodatkiem sezamu, które po zastygnięciu kruszone są na małe kawałki (chiń. 花生糖 – huāshēng táng). Często też, zanim masa zastygnie, przekładają ją do wydrążonego pnia i uderzają drewnianymi młotami, rozbijając orzechy i sezam na drobne kawałki, łącząc je z karmelem w bardziej spójną masę. W domowych warunkach ciężko byłoby odtworzyć drugą wersję, więc przygotowałam tę podstawową. Przepis pochodzi z książki The Dumpling Sisters – Chinek mieszkających na co dzień w Nowej Zelandii, pominęłam jednak płatki chilli, ponieważ chciałam zakończyć kolację czymś delikatnym. Czymś co może Was zdziwić jest dodatek octu, ale uwierzcie mi nie warto go pomijać. Gwarantuje on uzyskanie odpowiedniej konsystencji zastygniętego karmelu, który będzie łatwo pękał przy nagryzieniu. Oczywiście nadaje on również charakterystycznego posmaku gotowym karmelkom. W Chinach je się je jako cukierki, ale ja użyję ich jako chrupiącego dodatku do domowych lodów – zapowiada się pyszny deser!

potrzebne składniki:
łyżka prażonych nasion sezamu
garść solonych i prażonych orzeszków ziemnych 
150 g cukru
55 ml wody
1 łyżeczka białego octu

1. Blaszkę (ja użyłam tortownicy o średnicy 20 cm) wyłóż papierem do pieczenia, a następnie wysyp na nią orzechy oraz sezam, rozprowadzając je równomiernie po całej powierzchni.

2. W garnku połącz razem cukier, wodę oraz ocet. Całość postaw na średnim gazie i ciągle mieszając doprowadź do zagotowania. Po zagotowaniu przykryj garnek pokrywką i kontroluj kolor syropu już go nie mieszając. Gdy syrop osiągnie bursztynowy kolor wyłącz gaz i odczekaj, aby z jego powierzchni zniknęły bąble powietrza. Następnie wylej całość na wcześniej przygotowane orzechy i sezam. Staraj się wylewać karmel powoli i rozprowadzać go po całej blaszce.

3. Tak przygotowany karmel zostaw do przestygnięcia. Jeśli chcesz pokroić go na równe kawałki, to po około 3-4 minutach, gdy karmel będzie już prawie całkowicie zastygnięty, przenieś go razem z papierem do pieczenia i potnij go na odpowiednie porcje. Możesz też zostawić karmel do całkowitego zastygnięcia, a następnie przy pomocy tłuczka do mięsa połamać na mniejsze kawałki.

Smacznego!

2 comments on “chińskie karmelkiAdd yours →

  1. Dzięki za komentarz na moim blogu! Orzechów w Xian o których piszesz nie jadłam, ale generalnie jedzenie wspominam wspaniale. Wiedzą co dobre! 🙂 Pozdrowienia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *